Zaczęło
się niewinnie, koleżanka powiedziała, że szuka dobrego kremu pod
oczy więc poleciłam jej ten, który mam w swojej kosmetyczce i z
którego jestem bardzo zadowolona. Zapytała o cenę. Odpowiedziałam
zgodnie z prawdą, że 90 zł plus wysyłka (bo nie można go kupić
w żadnym stacjonarnym sklepie). Była zaskoczona bo myślała, że
kupuję zdecydowanie tańsze kosmetyki skoro jestem taka oszczędna.
I to dało mi do myślenia czy nie oszukuję sama siebie.
Zerknęłam
na zawartość swojej toaletki i stwierdzam, że obowiązuje u mnie
minimalizm kosmetyczny dzięki temu pozwalam sobie na zakup części
kosmetyków z wyższej półki, jeśli jestem zadowolona z ich
działania. W związku z tym mam u siebie pełny misz-masz – od
rzeczy bardzo tanich po takie, które w mojej skali zaliczam do
kosztownych.
Większość
kosmetyków to niska i średnia półka (lubię sporo produktów
marki Ziaja czy Eveline). Często też robie peeling kawowy do ciała i kilka
maseczek, korzystając z rzeczy, które większość z
Nas ma w kuchni.
Ale jest kilka produktów na które rzeczywiście wydaję więcej
i są to dobre perfumy
(moje ulubione kosztują 150 zł i starczają mi spokojnie na co najmniej pół roku). Kiedyś sądziłam, że wydanie tylu pieniędzy na
buteleczkę perfum to zbytek i fanaberia. Ale jak przyjrzałam się,
że kupuję zwykłe „psiukacze” za 25-30 zł i starczają na
1-1,5 miesiąca (bo po pierwsze nie wystarczą 3 psiuknięcia a poza
tym w ciągu dnia zabieg trzeba powtórzyć) to takie doświadczenie pokazało, że kupienie prawdziwych perfum jednorazowo jest znacznym wydatkiem ale wciąż ekonomicznym (przynajmniej z mojego punktu widzenia).
To
samo tyczy się kremów do twarzy i pod oczy.
Idealnego do twarzy wciąż szukam i mam kolejne typy do
wypróbowania. Ale udało mi się znaleźć idealny krem pod oczy. Moja skóra pod oczami jest wrażliwa i przesuszona i przeszukaniu internetu zauważyłam, że
wychwalany pod niebiosa jest krem pod oczy marki Resibo, trochę się
wahałam, ale ponieważ był wrzesień i zbliżały się moje
urodziny decyzję podjęło się łatwiej i zrobiłam sobie prezent.
Od września minęło 9 miesięcy a ja wciąż mam jeszcze trochę
kremu, stosuję go zazwyczaj raz dziennie, czasami zamiast niego
używam olejku ale to sporadycznie, okazało się że odrobina
wystarczy by nawilżyć skórę pod oczami. I tym sposobem ten
kosztowny zakup okazał się być również ekonomiczny
W
przypadku kolorówki wystarczają mi produkty z niskiej i średniej
półki. Po przeszukaniu internetu i obejrzeniu filmików z
recenzjami produktów znalazłam sporo ekonomicznych kosmetyków,
które zbierają zachwycające recenzje i w mojej ocenie są naprawdę dobre. Ta część mojej toaletki
mieści się w małym koszyczku, bo nie jestem fanką przemalowywania się
Składa się na nią podkład w płynie, korektor w płynie i kremie,
tusz do rzęs, 2-3 kolorowe pomadki, błyszczyk, eyeliner, trzy
cienie do oczu (cielisty, ciemnobrązowy i czarny do robienia
kresek), cienie do brwi, bronzer, róż i puder.
Przy zakupach kosmetycznych pamiętajmy, że marka nie świadczy o jakości kosmetyku. Nie zakładajmy, że wszytko co jest tanie albo niezbyt drogie musi być kiepskiej jakości. Ale pamiętajmy też, że możemy się od czasu do czasu porozpieszczać (oczywiście, jeśli nie zrujnuje to domowego budżetu) inwestując w te produkty, które sprawiają że czujemy się piękniejsze, wtedy wzrasta Nasza pewność siebie i możemy góry przenosić.
Ciekawa jestem jak Wy planujecie i zarządzacie wydatkami na kosmetyki? A może macie przepisy na domowe specyfiki, które warto wypróbować? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz